Według Hipokratesa, wielkiego lekarza starożytności, pierwsza epidemia grypy nastąpiła w roku 412 przed naszą erą. Począwszy od tej daty trujący powiew grypy omiata całą kulę ziemską w regularnych odstępach. Bardzo długo wierzono, że na grypę mają wpływ gwiazdy, a zwłaszcza ich ruchy, dlatego też aż do XVIII wieku nazywano ją influencą.
Nazwa ta nie zachowała się we Francji, gdzie zastąpiło ją słowo grypa, pochodzące od niemieckiego grippen (chwytać, łapać), bliskie również angielskiemu to grasp: złapać, przyczepić się. Ten, kto był kiedyś przykuty do łóżka, uczuciem rozbicia, bólem mięśni i gorączką wywołanymi wirusem, z pewnością przyzna, że określenie to pasuje doskonale.
Wirus ludzkiej grypy, zawsze ten sam, a jednak ciągle inny, ma niebezpieczną własność ulegania częstym mutacjom, rekombinacjom i tworzenia mieszanek fenotypowych. Może pochodzić od zwierzęcego wirusa grypy, który przy okazji zakażeń mieszanych uległ przystosowaniu, stając się chorobotwórczy dla człowieka.
Grypa królewska
W listopadzie 1563 roku lord Randolph, szlachcic na dworze angielskim, zwracając się do lorda Cecila, opisuje szczegółowo grypę królowej Marii. Warto przypomnieć ten opis królewskich dolegliwości. Natychmiast po przyjeździe tutaj Królowa (Maria) zapadła na nową chorobę, częstą w tym mieście, którą my nazywamy nową przyjaźnią. Choroba ta dotknęła również cały jej dwór, nie oszczędzając ani panów, ani dam, ani panien, tak francuskich, jak i angielskich.
Mają oni bóle głowy, zapalenie żołądka i duży kaszel, który nie ustępuje przez dłuższy lub krótszy czas w zależności od odporności organizmu. Królowa pozostała w łóżku przez sześć dni. Choroba nie wydawała się ciężka, niewielu też ludzi na nią umarło, jeśli nie liczyć kilku starszych osób. Lord Murraye właśnie jest chory, lord Lidlington już wyzdrowiał, a jeśli o mnie chodzi, wstyd przyznać, ale udało mi się uniknąć tej choroby, choć można się nią zarazić przez samo dotknięcie czyjejś ręki.
Metamorfozy plagi
Pierwsza opisana szczegółowo pandemia miała miejsce w roku 1580. W kilka miesięcy spustoszyła trzy kontynenty. Z Azji przeniosła się do Afryki, następnie do Europy, gdzie dokonała straszliwych spustoszeń. Poziom ówczesnej medycyny, nadużywanie upustów krwi i lewatyw przyczyniły się do tego.
Epidemia grypy nie jest więc zjawiskiem współczesnym, wprost przeciwnie. Można również wymienić lata 1837 i 1889, grypę hiszpańską z lat 1918-1919 i grypę z Hongkongu z lat 1969-1970, do której jeszcze powrócę, jako że zmierzyłem się z nią jako lekarz. To powtarzające się, gwałtowne i niszczycielskie pojawianie się wirusa pozostawiło ślad w naszej zbiorowej podświadomości w postaci przytłumionego niepokoju. Na nasze lęki nie pozostali obojętni producenci szczepionek i leków przeciwko grypie, podgrzewający atmosferę w kampaniach reklamowych.
Grypa hiszpańska
Epidemia grypy hiszpańskiej z lat 1918-1919, o której uprzednio wspomniałem, bez wątpienia sprzyjała pogłębieniu się w zbiorowej świadomości obsesji epidemii. Spustoszenia, które spowodowała, były w istocie ogromne i prawdopodobnie bezprecedensowe: 20 milionów osób zmarło w Indiach, połowa ludności Alaski i wysp Pacyfiku.
W Stanach Zjednoczonych rozprzestrzenianie się wirusa sparaliżowało życie. Przestały funkcjonować urzędy publiczne i transport, bardzo szybko zdezorganizowany został handel, szpitale były przepełnione. W czasie tej historycznej zimy jedna czwarta ludności Ameryki Północnej, około 25 milionów ludzi, zachorowała na grypę hiszpańską. Hiszpanka! Określenie to, przywodzące na myśl słońce, plaże, przyjemności życia, famiente, nie ma nic wspólnego z krajem corridy: choroba przybyła skądinąd, z bardzo daleka, przypuszczalnie z Chin, choć niektórzy naukowcy uważają, że z USA. Szacuje się, że grypa pochłonęła wówczas 20-40 milionów ludzkich istnień na całej kuli ziemskiej.
Przeczytaj również: Jak karmić dziecko podczas grypy
W rzeczywistości większość żołnierzy amerykańskich zmarłych na frontach pierwszej wojny światowej została zaatakowana zdradziecko przez budzącą strach, niebezpieczną piątą kolumnę: grypę hiszpańską. Jedyną zaletą tej epidemii – jeśli można się tak wyrazić – był fakt, że wstrzymała ostateczną ofensywę armii niemieckiej, porażonej przez drapieżny wirus. Tym sposobem cesarz Wilhelm II stał się najsłynniejszą ofiarą grypy, która kosztowała go utratę tronu! Większość ludzi zapomniała już o tych wydarzeniach, jednak lęk przed znajomą sezonową chorobą, która może stać się śmiertelna i spustoszyć cały kraj, pozostawia trwały ślad. Wystarczy czasem pojawienie się gdzieś wirusa, by obudzić strach na nowo.
W wielu rodzinach żyją jeszcze starsze panie pamiętające hiszpańską grypę. Zwykle się ich nie słucha: “zawsze ględzą”. Kiedy jednak zbliża się zima, kiedy pojawiają się pierwsze oznaki grypy, a spiker w telewizji odczytuje wywołujący panikę komentarz, zwracamy się do babci, która, zachwycona, mając wreszcie słuchaczy, opowiada wszystkie okropności, jakie jej utkwiły w pamięci